Znalezione w Internecie...

Mój ojciec Ludwik - dodaje Wiktor Chmieluk w przesłanej relacji o tragedii w Skorodyńcach - i cała nasza rodzina cudem uniknęliśmy śmierci. Ojciec przez cztery lata musiał ukrywać się poza domem, przeważnie w Białym Potoku lub w Czortkowie. Przed wojną był komendantem Związku Strzeleckiego w Skorodyńcach, i aktywnie uczestniczył w społecznym życiu wsi. Kilka razy uniknął śmierci, a my - Mama i trójka dzieci - doznawaliśmy wielu upokorzeń. Pamiętam, że dwa - trzy razy dziennie przychodzili po ojca miejscowi nacjonaliści ukraińscy. Gdy jedna grupa odchodziła, już druga pojawiała się znienacka. Przeważnie było to 3 -10 uzbrojonych mężczyzn. Przeszukiwali zabudowania, grozili bronią przykładając ją nam do głowy lub do piersi i domagali się wydania ojca. Różnie się to kończyło, niejednokrotnie biciem, najczęściej Mamy.

Nocowaliśmy stale poza domem. Zimą u różnych ludzi, także Ukraińców, bo i wśród nich byli ludzie dobrzy. Wiele razy niemal ocieraliśmy się o śmierć, gdy np. byliśmy ukryci w mieszkaniu, a przez całą noc “gościli” w tym domu banderowcy. Bo oni wychodzili ze swych kryjówek nocą, aby ogrzać się i najeść. Wystarczył jeden nieostrożny ruch dziecka aby zdradzić miejsce ukrycia, a wtedy wszystkim groziła śmierć. To były bardzo ciężkie lata.

W zebranych relacjach przedstawiono pokrótce przeżycia kilku osób dla pamięci potomnych. Podobne przeżycia miały matki w naszej i w innych wsiach. Przez sześć długich lat (1939 -1945) żyliśmy w ciągłym napięciu, przeżywając swoje dramaty. Te okrutne czasy ciągłego zagrożenia życia, tułaczki, nękania głodem i zimnem, wielu ludzi przepłaciło zdrowiem, a nawet życiem, tylko dlatego że czuli się Polakami, że OUN realizowała swój nacjonalistyczny obłędny cel rękami zbrodniarzy.

To bardzo dziwne, że oprawcy do tej pory nie ponieśli żadnej odpowiedzialności za ludobójstwo. OUN i UPA od samego początku były organizacjami nielegalnymi i zbrodniczymi. Z ich rąk zginęły setki tysięcy niewinnych ludzi, także tych najbardziej bezbronnych - dzieci, kobiet i ludzi starych. Wielu z tych zbrodniarzy żyje jeszcze do dziś w zachodnim świecie, również w Polsce. W niektórych środowiskach uchodzą nawet za “bohaterów”. Stawiają sobie pomniki, bezczelnie zmieniają fakty, a zbrodniarzami czynią swoje ofiary. Bolesne jest nad wyraz, że wielu naszych polityków zamiast dążyć do ukazania prawdy ulega wpływom nacjonalistów ukraińskich i za judaszowy grosz pomaga realizować cele prowydu OUN. Dotyczy to również niektórych naszych “naukowców”. Mamy niestety w kraju wiele takich przykładów. Więcej wspomnień jest tutaj...